Blog o książkach. Różne gatunki, różne kraje, różni autorzy.

czwartek, 16 października 2014

Opowieść ocalałego czyli Maus tom 1

Czytając wstęp do polskiego wydania Mausa (tom 1), komiksu będącego zapiskiem wspomnień Władka Szpigelmana, polskiego żyda* ocalałego z Zagłady, dokonanym przez jego syna Arta, rysownika, moją uwagę przykuł poniższy fragment:

Czy można opowiedzieć historię Holocaustu w komiksie? Czy będzie miało to swoje uzasadnienie i sens? A może opowiadana rzeczywistość okaże się zbyt złożona dla popularnego medium, po którym spodziewamy się raczej prostych "disneyowskich" historii, a wybór tak poważnego tematu wydaje nam się ryzykowną ekstrawagancją artystyczną? Maus jest książką, która stara się odpowiedzieć na te pytania. Jej podstawowa siła tkwi w niezwykłej umiejętności obrazowania zdarzeń, które kryją się  za surową i minimalistyczną formą graficzną. Tutaj nie ma prostych klisz i recept, a czytelnik z trudem odnajduje kategorie, wedle których jest w stanie ustosunkować się do tego na co patrzy. Ten komiks jest dokumentem tragiczną biografią człowieka, który przeżył tamte wydarzenia, a jednocześnie autorską, osobistą próbą zrozumienia tego, co dla historii XX wieku jest kwestią najpoważniejszą.


Zadziwia mnie ten fragment, bo sugeruje, że nie jestem "targetem" komiksu. Och, przepraszam, książki, która tylko przypadkiem udaje komiks, bo ponieważ rysownik na pewno tworzył książkę, a nie jakieś niepoważne komiksy. Za to każda książka jest szczytem powagi i porusza tylko wielkie problemy tego świata. Staram się zrozumieć, że wydawca w 2001 roku tak się zabezpieczał, i chciał znaleźć nowych czytelników, do tej pory niechętnych komiksom... Ale gdzie w tym wszystkim podział się cały europejski komiks na którym niegdyś wychowywała się polska dzieciarnia i młodzież (w tym ja)? Przecież nie czytaliśmy tylko "disneyowskich" komiksów z kaczorem Donaldem...

Nie zgadzam się z wydawnictwem. Maus żadną książką nie jest, nie stara się odpowiedzieć też na pytania czy można tak poważną historię opowiedzieć w komiksie. Art Spiegelman, rysownik, po prostu stosuje medium w którym dobrze się czuje.

Gdy Maus był serializowany od 1980 roku,  w tym czasie w Japonii już od paru lat (1973-85) w magazynie z komiksami dla chłopców serializowany był inny komiks na poważne tematy  はだしのゲン - Bosonogi Gen [Komiks w latach 2004-11 wydało w Polsce Waneko.]  Głównym bohaterem jest Gen - chłopiec, który przeżył eksplozję bomby atomowej nad Hiroszimą. Nawet jeśli "Art Spiegelman zadawał pytania", jak twierdzi wydawnictwo, było to co najmniej wyważanie na wpół otwartych drzwi.

Miałam też mały zgrzyt czytając cytaty na okładce. Zazwyczaj tego nie robię, ale nazwisko Umberto Eco zobowiązuje... Nie zostałam pochłonięta przez "język wschodnioeuropejskiej rodziny" ani miejsce akcji nie jest dla mnie jakąś egzotyką, a "ten magiczny świat" jest dla mnie bolesną historią mojego kraju... Czemu postanowiono umieścić recenzję Umberto Eco skierowaną raczej do amerykańskiego czytelnika? Nie wiem...

Zgodzę się z wydawcą w tym, że jest to dokument tragicznej historii człowieka, i jednocześnie próba poradzenia sobie z całym bagażem rodzinnych uwikłań przez jego syna i twórcę komiksu, Arta. Komiks bardzo zyskuje poprzez zestawienie "teraźniejszości" i "przeszłości". W pamięci utkwiła mi jedna ze scen gdy Art rozmawia z drugą żoną ojca, Malą:

- Sknera!! Rozstanie choćby z pięciocentówką sprawia mu fizyczny ból!
- Aha.
- Wydawało mi się, że to wojna go tak ukształtowała...
- Phi! Ja też przeszłam obozy... Wszyscy nasi znajomi przeszli przez obozy. Nikt nie jest taki, jak on!
- ... Jeśli chodzi o tę książkę, nad którą pracuję, jedna rzecz mnie niepokoi... On jest, w pewien sposób, jak rasistowska karykatura starego żyda-skąpca.
- Ha! Tego mi nie musisz tłumaczyć!
- Chodzi o to, że staram się ojca sportretować wiernie! ...
- On nawet na siebie nie chce wydać ani grosza... Ma na koncie w banku setki tysięcy dolarów, a żyje jak żebrak! ... Popatrz! Podkrada papierowe ręczniki z toalet, żeby tylko nie kupować serwetek ani chusteczek!
- Chciałbym móc usłyszeć też opowieść mamy. Ona była wrażliwsza. Wtedy książka byłaby bardziej wyważona.
- Twoja matka! ... Ja nie mam pojęcia jak ona mogła z nim wytrzymać... Nie wiem, jak ja to mogę wytrzymać...

Podoba mi się stworzenie komiksu gdzie postacie są przedstawione za pomocą zwierząt. Jakoś to pomaga z dystansem i na spokojnie spojrzeć na przedstawioną historię. Nie oburza mnie, że Polacy zostali przedstawieni jako świnie. Może dlatego, że słyszałam o tym na długo zanim przeczytałam komiks... A może dlatego, że wiem, że świnie są inteligentne.

Podoba mi się stylizacja językowa Władka Szpigelmana. Dodaje smaczku całej historii i sprawia, że czyta się ciekawie. Aż mnie korci, żeby sięgnąć po angielski oryginał, przeczytać raz jeszcze, i przekonać się jak mówił po angielsku.

Czy jest coś w samym komiksie, co mi się nie podoba? Nie, nic takiego nie znalazłam.

Polecam: miłośnikom komiksów, osobom przekonanym, że komiksy są niepoważne, miłośnikom II wojny światowej, osobom, które chciałyby się czegoś dowiedzieć o bolesnej części historii żydów w Polsce oraz wszystkim tym, którzy chcą przeczytać coś więcej niż lekką, łatwą i przyjemną historyjkę.

Moja ocena: 10/10

Jak Ty oceniasz Mausa?


* W języku polskim jest rozróżnienie na "Żyda" jako "członek narodu żydowskiego" oraz "żyd" jako "wyznawca judaizmu". Pisownia "żyd" w mojej recenzji jest stosowana za wydawnictwem POST.



Tytuł: Maus. Opowieść ocalałego. Tom 1: Mój ojciec krwawi historią.
Autor: Art Spiegelman

Tłumacz: Piotr Bikont
Język oryginału: angielski

Wydawnictwo: POST
Wydanie: Kraków 2001
ISBN: 83-913578-0-5





Przeczytaj również recenzję drugiej części Mausa

0 komentarze:

Prześlij komentarz