Po VII Kongresie Kobiet (11-12 września), moim pierwszym Kongresie Kobiet, pozostały już tylko wspomnienia. Ale co to były za wspomnienia. Dodatkowo podsycone ostatnio przez spotkanie z częścią współwolontariuszy...
Jako wolontariuszka miałam przydzielone zadania i nie mogłam być wszędzie tam gdzie chciałam. Coś podejrzałam, gdzieś byłam chwilę, gdzieś godzinę lub dwie ale wszędzie dobrze się bawiłam...
Kongres Kobiet, tym razem na Torwarze, był podzielony na kilka sekcji, m.in. biznesową, zdrowotną, rodzicielską, społeczną. Kongres nie rościł sobie prawa do naprawiania świata, zajmował się tylko sytuacją kobiet w Polsce*. Były wykłady, dyskusje i rozrywka (koncert, tańce). Były osoby z pierwszych (i kolejnych) stron gazet oraz zwykli ludzie, bardziej lub mniej sprawni, z różnych miejscowości (miast i wsi) w Polsce i w różnym wieku, także 50+. Panie z Warmii i Mazury potrafiły przyciągnąć spojrzenia uczestników wkoło... bez rozbierania się. ;)
Czytelniczo wzbogaciłam się o dwie książki.
Seks i cytadela czyli życie intymne w arabskim świecie przemian (wydawnictwo Czarne, zakupione na miejscu) i
Ja, prezydenta i inne głosy (wydawnictwo Czarna Owca, dostane). Na kongresie było więcej wydawnictw. W ofercie wydawnictw były nie tylko książki o kobietach czy feministyczne, ale i różne inne. Wydawnictwo Claroscuro przyciągnęło moją uwagę książkami... kryminalnymi, najpierw zwróciłam uwagę na
Tel Awiw Noir, a potem na fakt, że są i inne w tej serii.