Grudzień (żeby tylko) to czas kiedy przeróżne sklepy prześcigają się w wymyślaniu czego to kto nie potrzebuje jako prezent świąteczny.
Zazwyczaj, tak jak np. Merlin tworzą listy prezentów podzielone ze względu na płeć i wiek. Książki proponowane przez Merlin dla pań to poradniki związane z kuchnią lub ubraniami, albo miłostki. Biografia Romy Ligockiej jest wyjątkiem. Dla panów książki są bardziej zróżnicowane: kryminał, horror, historia, i jakaś książka pełna seksu.
Biedronka w ramach prezentów dla Niej już jakiś czas temu proponowała książki związane z kuchnią, dla panów dla odmiany z podróżami.
Empik zrezygnował z podziału na płeć i proponuje prezenty związane z tematem. Merlin niestety tylko częściowo. Są i prezenty podzielone na płeć, ale i tematyczne. Niestety, to też im nie wyszło do końca. Gry np. reklamuje chłopiec (sama jestem graczem, więc mi to nie w smak), że o wyborze gier nie wspomnę.
Można się łatwo domyślić, że nie znoszę list prezentów. Raz, że najczęściej są seksistowskie (jak np. w Merlinie), inna sprawa, że nijak się mają do rzeczywistości i w żaden sposób nie pomagają w wyborze prezentów.
Moje ulubione książki to fantasy i science fiction. Zobaczmy jak by mi podpasowała lista prezentów Empiku w ramach literatury fantastycznej (znaczy "najczęściej kupowane na prezent"). George R. R. Martin - Gra o Tron etc. Nie jestem zainteresowana. Raz, że tasiemiec, po drugie nieskończona seria. Nie rzuciłam się też na serial. Autor zupełnie mnie nie interesuje, więc i inne jego książki też nie. Achaja - seria mnie znudziła w połowie drugiej, a może pierwszej książki. Sapkowskiego nie czytam. Kiedyś czytałam, ale buców i pijaków nie lubię, a na dodatek nierówno pisze. Metro 2033 mnie nie interesuje, tak jak i Droga Królów ze względu na oklepaną tematykę. Marsjanin, jak najbardziej, może to być prezent. Nie to, żeby przekonały mnie wyróżnienia, bo jestem zbyt cyniczna na to, ale rekomendacja "zaufanej" osoby, która przeczytała książkę, już tak. Hobbit, nie dziękuję. Nie odczuwam dyskomfortu ze względu na braki Tolkiena na półce. Kilka razy już to przeczytałam, nie chcę wracać ponownie. O książkach Cassandry Clare (seria Dary anioła) czytałam już tak wiele złego, więc nie chcę nawet zaczynać. Zwłaszcza, że tematyka strasznie oklepana i raczej nie jestem targetem czytelniczym tej serii. Z całej listy prezentów tylko jedna książka (na 18) ma szansę przypaść mi do gustu. Jaka jest szansa, że ktoś posługujący się listą, kupi mi właśnie tę książkę?
Inny przykład, cała lista prezentów z Wielkiego Buka. Konia z rzędem temu, kto wpadłby na pomysł, że przy całej mojej niechęci do opowieści o miłości chciałabym przeczytać Wszystko, co lśni (ze względu na formę i na badania nieba poprzedzające jej napisanie) albo, że chciałabym przeczytać Moją walkę czy Bestiariusz słowiański, bo najczęściej słychać o moim zainteresowaniu krajami orientalnymi.
I tu dochodzimy do sedna problemu. Jeśli ktoś nie wie, jakie masz zainteresowania. Wróć, ogólne zainteresowania to zbyt mało, żeby wybrać udany prezent (choćby książkę, która się spodoba). W ramach prezentów z literatury fantastycznej chciałabym np. jednotomowe Ziemiomorze Ursuli Le Guin, wydane w Polsce. Albo sequel powieści o superbohaterach rodem z Indii (którą mam na półce), albo arabskie sf (egipskie, saudyjskie), wszystkie trzy trzeba sprowadzać z zagranicy. Jeśli ktoś by mi kupił chińską książkę sf, też bym się ucieszyła. Po angielsku oczywiście. Żeby wpaść na te cztery ostatnie książki trzeba wiedzieć, że lubię sf, ale także że jestem zmęczona już wszechobecnym panoszeniem się literatury z USA i z Wielkiej Brytanii na półkach i listach czytelniczych. Tak, wiem, Ursula Le Guin jest z USA.
A teraz wyobraź sobie następującą sytuację. Widzisz książkę i ona już na pierwszy rzut oka "krzyczy" do ciebie "Jestem idealnym prezentem dla ...". I wiesz, że to jest prawda. Książka może zupełnie nie być z twojej bajki, ale jest z bajki obdarowywanego. Dajesz ją w prezencie i masz pewność, że się spodoba. Obie strony są szczęśliwe. Co prawda zawsze może zdarzyć się sytuacja, że książka lepiej się zapowiadała niż w końcu była, ale tego rodzaju ryzyka nie da się uniknąć nawet wybierając książki dla siebie.
Moja prośba dla tych, którzy jeszcze nie kupili prezentów, lub rada na przyszłość. Jeżeli nie wiesz jaka książka sprawiłaby przyjemność obdarowywanemu, nawet jeśli wydaje ci się, że wiesz z jakiego gatunku kupić książkę, nie kupuj prezentu. Mgliste pojęcie o czymś to zbyt mało, by wybrać dobry prezent. Po co potem obdarowany ma robić dobrą minę do złej gry, albo obdarowujący zwracać prezent? Zamiast nietrafionego prezentu, który świadczy o tym jak kiepsko zna się daną osobę, już lepiej kupić bon. Chociaż równie dobrze można nic nie kupować, żeby nie napędzać świątecznej komerchy, a zamiast tego po prostu zrobić coś wspólnie z tą osobą, coś co przyniesie radość obojgu. Niezależnie czy będzie to wspólne gotowanie, wyjście do restauracji, kina, na łyżwy, etc. W końcu sam fakt, że ktoś czyta książki nie definiuje nikogo w całości jako osoby, ani nie wyklucza innych zainteresowań.
A Ty co sądzisz o prezentach książkowych czy świątecznych listach? Dostajesz lub dajesz książki w prezencie? Czy prezenty są trafne? Jakie książki chcesz dostać w prezencie?
Zazwyczaj, tak jak np. Merlin tworzą listy prezentów podzielone ze względu na płeć i wiek. Książki proponowane przez Merlin dla pań to poradniki związane z kuchnią lub ubraniami, albo miłostki. Biografia Romy Ligockiej jest wyjątkiem. Dla panów książki są bardziej zróżnicowane: kryminał, horror, historia, i jakaś książka pełna seksu.
Biedronka w ramach prezentów dla Niej już jakiś czas temu proponowała książki związane z kuchnią, dla panów dla odmiany z podróżami.
Empik zrezygnował z podziału na płeć i proponuje prezenty związane z tematem. Merlin niestety tylko częściowo. Są i prezenty podzielone na płeć, ale i tematyczne. Niestety, to też im nie wyszło do końca. Gry np. reklamuje chłopiec (sama jestem graczem, więc mi to nie w smak), że o wyborze gier nie wspomnę.
Można się łatwo domyślić, że nie znoszę list prezentów. Raz, że najczęściej są seksistowskie (jak np. w Merlinie), inna sprawa, że nijak się mają do rzeczywistości i w żaden sposób nie pomagają w wyborze prezentów.
Moje ulubione książki to fantasy i science fiction. Zobaczmy jak by mi podpasowała lista prezentów Empiku w ramach literatury fantastycznej (znaczy "najczęściej kupowane na prezent"). George R. R. Martin - Gra o Tron etc. Nie jestem zainteresowana. Raz, że tasiemiec, po drugie nieskończona seria. Nie rzuciłam się też na serial. Autor zupełnie mnie nie interesuje, więc i inne jego książki też nie. Achaja - seria mnie znudziła w połowie drugiej, a może pierwszej książki. Sapkowskiego nie czytam. Kiedyś czytałam, ale buców i pijaków nie lubię, a na dodatek nierówno pisze. Metro 2033 mnie nie interesuje, tak jak i Droga Królów ze względu na oklepaną tematykę. Marsjanin, jak najbardziej, może to być prezent. Nie to, żeby przekonały mnie wyróżnienia, bo jestem zbyt cyniczna na to, ale rekomendacja "zaufanej" osoby, która przeczytała książkę, już tak. Hobbit, nie dziękuję. Nie odczuwam dyskomfortu ze względu na braki Tolkiena na półce. Kilka razy już to przeczytałam, nie chcę wracać ponownie. O książkach Cassandry Clare (seria Dary anioła) czytałam już tak wiele złego, więc nie chcę nawet zaczynać. Zwłaszcza, że tematyka strasznie oklepana i raczej nie jestem targetem czytelniczym tej serii. Z całej listy prezentów tylko jedna książka (na 18) ma szansę przypaść mi do gustu. Jaka jest szansa, że ktoś posługujący się listą, kupi mi właśnie tę książkę?
Inny przykład, cała lista prezentów z Wielkiego Buka. Konia z rzędem temu, kto wpadłby na pomysł, że przy całej mojej niechęci do opowieści o miłości chciałabym przeczytać Wszystko, co lśni (ze względu na formę i na badania nieba poprzedzające jej napisanie) albo, że chciałabym przeczytać Moją walkę czy Bestiariusz słowiański, bo najczęściej słychać o moim zainteresowaniu krajami orientalnymi.
I tu dochodzimy do sedna problemu. Jeśli ktoś nie wie, jakie masz zainteresowania. Wróć, ogólne zainteresowania to zbyt mało, żeby wybrać udany prezent (choćby książkę, która się spodoba). W ramach prezentów z literatury fantastycznej chciałabym np. jednotomowe Ziemiomorze Ursuli Le Guin, wydane w Polsce. Albo sequel powieści o superbohaterach rodem z Indii (którą mam na półce), albo arabskie sf (egipskie, saudyjskie), wszystkie trzy trzeba sprowadzać z zagranicy. Jeśli ktoś by mi kupił chińską książkę sf, też bym się ucieszyła. Po angielsku oczywiście. Żeby wpaść na te cztery ostatnie książki trzeba wiedzieć, że lubię sf, ale także że jestem zmęczona już wszechobecnym panoszeniem się literatury z USA i z Wielkiej Brytanii na półkach i listach czytelniczych. Tak, wiem, Ursula Le Guin jest z USA.
A teraz wyobraź sobie następującą sytuację. Widzisz książkę i ona już na pierwszy rzut oka "krzyczy" do ciebie "Jestem idealnym prezentem dla ...". I wiesz, że to jest prawda. Książka może zupełnie nie być z twojej bajki, ale jest z bajki obdarowywanego. Dajesz ją w prezencie i masz pewność, że się spodoba. Obie strony są szczęśliwe. Co prawda zawsze może zdarzyć się sytuacja, że książka lepiej się zapowiadała niż w końcu była, ale tego rodzaju ryzyka nie da się uniknąć nawet wybierając książki dla siebie.
Moja prośba dla tych, którzy jeszcze nie kupili prezentów, lub rada na przyszłość. Jeżeli nie wiesz jaka książka sprawiłaby przyjemność obdarowywanemu, nawet jeśli wydaje ci się, że wiesz z jakiego gatunku kupić książkę, nie kupuj prezentu. Mgliste pojęcie o czymś to zbyt mało, by wybrać dobry prezent. Po co potem obdarowany ma robić dobrą minę do złej gry, albo obdarowujący zwracać prezent? Zamiast nietrafionego prezentu, który świadczy o tym jak kiepsko zna się daną osobę, już lepiej kupić bon. Chociaż równie dobrze można nic nie kupować, żeby nie napędzać świątecznej komerchy, a zamiast tego po prostu zrobić coś wspólnie z tą osobą, coś co przyniesie radość obojgu. Niezależnie czy będzie to wspólne gotowanie, wyjście do restauracji, kina, na łyżwy, etc. W końcu sam fakt, że ktoś czyta książki nie definiuje nikogo w całości jako osoby, ani nie wyklucza innych zainteresowań.
A Ty co sądzisz o prezentach książkowych czy świątecznych listach? Dostajesz lub dajesz książki w prezencie? Czy prezenty są trafne? Jakie książki chcesz dostać w prezencie?
Toktogi is on
Ja tam, na szczęście, prezenty dostaję od osób bliskich i znających mnie na tyle, że wiedzą, co lubię czytać. I wiem, co lubią moi naj. Więc nie mamy z tym problemu.
OdpowiedzUsuńNo i, również na szczęście, nie muszę się zastanawiać, jakie książki lubi sąsiad dwa piętra wyżej, z oczywistych powodów. ;-)
Więc jestem jak najbardziej ZA, jeśli chodzi o kupowanie książek dla bliskich. Ale zgodzę się z Tobą - trzeba wiedzieć, jaki gatunek książki sprawi osobie obdarowywanej przyjemność.
Kilka razy dostałam bon na zakupy i to też jest "fajowskie". Nie wydaję kasy, a kupuję książkę, którą mam ochotę przeczytać. I traktuję tę książkę tak, jakbym dostała ją właśnie od osoby, która podarowała mi bon.
Wszystko zależy od podejścia. I nie należy podchodzić do wszystkiego negatywnie.
Jeżeli nie dostaję książki, ale coś innego (np. ręcznie robiony, przepiękny szalik - to jestem szczęśliwa po stokroć.)
Nawet świat mola książkowego nie kończy się na książkach.
***
Jeśli chodzi o listę Olgi z Wielkiego Buka, osobiście uważam, że zrobiła kawał dobrej roboty.
Podzieliła je gatunkami.
Jeśli ktoś lubi czytać o miłości (np. ja), to bliska osoba widzi propozycje i wie, co zakupić. ;-)
A, że książki są dosyć 'świeże', to istnieje szansa, że ktoś jeszcze nie ma jej na swojej półce. Choć i tak może być... (Mnie się jeszcze nie zdarzyło, na szczęście! - znów.)
Masz szczęście. :) Ale ja nie pisałam o osobach, typu sąsiad, tylko o osobach "bliskich", którym daje się prezenty. Jest pewne grono znajomych, wśród których często dajemy sobie książki. Nieraz dyskutowałyśmy o książkach (czy na inne tematy) więc co najwyżej problemem może być "czy ona już to ma".
UsuńIza Bello, gatunek książki to za mało. Jeśli ktoś wie, że ktoś inny czyta fantasy... "Nigdziebądź" - (utban) fantasy, Harry Potter - fantasy, ba, nawet nienormalne romanse można zaklasyfikować jako fantasy, a i kupi którąś z tych książek miłośnikowi elfów, kransoludów i drużynowej wyprawy przez dalekie kraje by ratować świat. Jedno fantasy, drugie fantasy, a prezent będzie nietrafiony.
Uważam, że podział gatunkami jest świetny i zgadzam się, że to kawał dobrej roboty. Ale mi chodziło o coś innego. Znowu wracamy do znania zainteresowań osoby obdarowywanej. Nie da się sztywno przypisać, że jak lubi sf to spodoba się którakolwiek książka z "innych światów". Ja z tamtych wybrałabym tylko "Marsjanina", a i to tylko dlatego, że ktoś mi ją zarekomendował. A przyjemność sprawiłyby mi inne książki, z innych działek. Najbardziej oczywiste dla postronnych jest moje zainteresowanie Azją, zwłaszcza Japonią. Widziałaś tam książki o Japonii czy Azji? Dosyć znane jest moje zainteresowanie historią Warszawy. Widziałaś tam książki o Warszawie? Nie, a mimo to ja wybrałam sobie kilka tytułów (nie tylko te trzy wymienione w poście). Całe "dla ciekawskich", książkę o miłości i książkę obyczajową, mimo że ich tak często nie czytam.
Dlatego cały czas będę powtarzać, że znajomość gatunku który czyta dana osoba, bez dobrej znajomości zainteresowań osoby obdarowywanej nie pozwoli wybrać dobrego prezentu, a listy "co na prezent" są bez sensu, choć trochę więcej sensu mają listy gatunkowe. Jeżeli ktoś zna dobrze osobę obdarowywaną wystarczy, że rozejrzy się po półkach (choćby tych wirtualnych) i znajdzie dobry prezent. Innym nawet listy nie pomogą.
Widzę, że zgadzasz się ze mną w kwestii innych zainteresowań mola książkowego. Jeżeli prezent jest wybierany z myślą o obdarowywanym, o tym co lubi, to nie ma znaczenia co to jest. Ważne, że poświęciło się czas i przemyślało sprawę. Listy prezentów nie są zbyt pomocne w tej kwestii, bo nie da się zaszufladkować pojedynczych osób by pasowały do ogólnej wizji, czego mam nadzieję dowiodłam na podanych przykładach.
Jak tam twoje prezenty?
Sama często kupuję sobie książkę, której opis z tyłu, czy recenzja mnie zachęciły, a później okazuje się dla mnie wielką klapą, nawet z gatunków, które uwielbiam. Z książkami różnie bywa... Dla jednych jakaś jest tą naj, dla drugich wręcz przeciwnie.
UsuńAle jak to mówią, o gustach się nie dyskutuje. (Czy jakoś tak). :P
Jeżeli chodzi o moje prezenty... Cóż, moi bliscy są genialni. Uwielbiam ich. :-)
Ale o tym za kilka dni na moim blogu, bo złapałam jakieś grypsko i nie mam siły na "chwalenie się". :)
Dlatego ja czytam fragment, a beletrystykę najczęściej kupuję dopiero po przeczytaniu.
UsuńTak, wybory mogą być złe. W poście już wcześniej napisałam "Co prawda zawsze może zdarzyć się sytuacja, że książka lepiej się zapowiadała niż w końcu była, ale tego rodzaju ryzyka nie da się uniknąć nawet wybierając książki dla siebie.
" Jednak sama sobie raczej nie kupisz książki, która brzmi jak nie dla ciebie, a jest z twojego ulubionego gatunku. Cały czas mi chodzi o to, że gatunek to szerokie pojęcie, i sam fakt, że książka jest z danego gatunku nie świadczy, że będzie dobrym prezentem, bo zazwyczaj gusta czytelnicze są bardziej sprecyzowane.
Super, że twoi bliscy wiedzą dokładnie jakie ci książki kupić.
Chyba w ogóle jest tak: "jeśli chcesz komuś sprawić radość - poznaj go".
OdpowiedzUsuńBez tego komponentu poznawczego, zamiast radości, zwykle u "uszczęśliwionego" pojawia się skrępowanie. PS. Znów fajna notka:).
Dziękuję. Jak święta?
Usuń