Blog o książkach. Różne gatunki, różne kraje, różni autorzy.

piątek, 7 listopada 2014

CopyCamp 2014 dzień 1

07:41 Napisany przez Kama , , Skomentuj
Fot. Rafał Nowak na licencji CC BY-SA 3.0 PL.
Są pisarze, którzy od pierwszego do ostatniego słowa... monologu potrafią oczarować publiczność. Do takich osób niewątpliwie należy Cory Doctorow, kanadyjski pisarz science-fiction i zwolennik Creative Commons. Niedawno, w ramach BookRage CopyCamp2014 miała premierę książka Kontekst: Eseje o wydajności, kreatywności, rodzicielstwie i polityce w XXI wieku. Dzisiaj był gwiazdą dnia na konferencji CopyCamp 2014.




Podczas swojego wystąpienia opowiadał o internecie, prawach własności, zarabianiu na sztuce w sieci i trzech prawach Doctorowa. Namawiał też do wsparcia instytucji stojących po stronie odbiorcy i ułatwiających dostęp i korzystanie z dóbr kultury. Już dzisiaj wszystko co robimy kręci się wokół internetu; internet został systemem nerwowym współczesności. Jutro tylko się ta tendencja pogłębi...

Kolejne wykłady i kolejni prelegenci nie potrafili już tak oczarować publiczności, jak Cory. Jednak to nie znaczy, że ich wykłady były całkiem złe lub nieinteresujące.

Ciekawie wyglądało wystąpienie Jana Sowy pt. "Chciałbym abyśmy nie używali słowa: kradzież". Polscy pisarze i pisarki o własności intelektualnej, prawach autorskich i tzw. piractwie. Na podstawie nie reprezentatywnych (ale o dużym przekroju respondentów) badań na ok. 75 autorach stwierdził m.in., że jedynie 10% autorów jest negatywnie nastawiona do problemu "piractwa" - czyli przeważa pozytywny stosunek do dzielenia się w internecie. Przy okazji wyszło, że pisarze nie są zbytnio zainteresowani kwestią ograniczania "piractwa", jako osoby na końcu łańcucha zarobkowego. Jakby potwierdzają jedno z praw Doctorowa, że "bycie sławnym nie gwarantuje pieniędzy, ale bez bycia sławnym nic nie zarobisz".

O "piractwie" wypowiadał się też Konrad Gliściński. Podważał często stosowany chwyt przez korporacje mówiące, że wielkie kopiowanie online to wielkie straty, czy że każdy "nielegalny" widz czy czytelnik przekłada się automatycznie na stratę w wysokości 1:1 wartości książki, biletu do kina czy DVD. Pokazał błędne założenia i rzeczywistość, np. odnosząc się do skutków zamknięcia Megaupload. Przy okazji zainteresował mnie książką Piracy Adriana Johnsa, w której autor wysuwa tezę jakoby bez piractwa nie byłoby Oświecenia.

Ciekawy, choć zbyt krótki i po łebkach (ograniczenie wypowiedzi do jedynie 10 minut), wykład dotyczący badania dyskursu publicznego dotyczącego praw autorskich. Konkluzja badaczy (Bogny Kietlińskiej i Mariusza Piotrowskiego) była zastanawiająca. W 2012 r. gdy dyskusja w prasie zdominowana była przez ACTA kwestie autorów wcale nie były ważne. Pojawiły się one dopiero w dyskusji w 2013 r. W przeciwieństwie do źródeł internetowych. Zarówno prasa jak i internet w podobnym tonie (raczej neutralnym) wypowiadały się na tematy związane z prawem autorskim. Jednak to w internecie dyskusja była prowadzona bardziej profesjonalnie, dziennikarze prasowi nie mieli zbyt dużej wiedzy na te tematy. Może martwić, że bez ACTA (lub podobnej historii) dyskurs ulega petryfikacji.

O przyczynach małej popularności e-booków w Polsce, jak i sposobach na zmianę tego stanu rzeczy mówił Mariusz Gniadek, pomysłodawca Merlin.pl Główne pomysły to model dystrybucji przez społeczność, kupowanie książki z opcją dozwolonego użytku (np. w kilka osób) oraz kupowanie książki po przeczytaniu jej w połowie, kiedy czytelnik zżyje się emocjonalnie z historią i autorem.

To tylko niektóre z dzisiejszych wystąpień, część spośród tych na których byłam. Starałam się opisać te, które miały bliższy związek z książkami. Wystąpienia (zapis wideo) można obejrzeć na stronie copycamp.pl

W sobotę relacja z drugiego i ostatniego dnia konferencji.

Jeśli byłaś/byłeś na konferencji CopyCamp, lub widziałaś/widziałeś nagrania wystąpień podziel się swoimi uwagami w komentarzu.

0 komentarze:

Prześlij komentarz