Blog o książkach. Różne gatunki, różne kraje, różni autorzy.

środa, 20 maja 2015

Warszawskie Targi Książki 2015 - podsumowanie

14:40 Napisany przez Kama , , 4 komentarze
Krótkie podsumowanie Warszawskich Targów Książki 2015 o których czwartkowym i sobotnio-niedzielnym programie już pisałam. Część zdjęć została też zamieszczona na facebookowym profilu Nocnej podróży z książką po świecie.

Czas na podsumowanie.

Tegoroczne targi znowu się rozrosły. Odwiedziło je 72 tysiące osób, więcej było wystawców (także z większej ilości krajów) i autorów.

Stadion Narodowy

Stadion jest kiepskim miejscem na targi książki, choć jak twierdzi Rafał Skąpski, prezes zarządu spółki Targi Książki, organizatora WTK, nie ma innego lepszego miejsca, które byłoby w stanie pomieścić tak wielkie targi.

Co mi przeszkadzało? Brak odpowiednich oznaczeń w którą stronę iść (np. ze stacji drugiej linii metra). W weekend, w teorii wystarczyło iść za tłumem, ale po dotarciu na teren stadionu przydałaby się chociaż informacja "tu w stronę centrum konferencyjnego" i "tu w stronę Biznes Klubu (sceny)".

Duchota, problemy z wydostaniem się na powietrze, ścisk między stoiskami (wyobraź sobie kolejki do autorów w tym samym czasie po obu stronach przejścia), temperatura bardzo się różniąca między poziomami, brak miejsc, w których można by usiąść "jak człowiek" zamiast na brudnej ziemi po której chodziło tysiące osób...

Brak możliwości przejścia z wykładów (sale konferencyjne) do sceny bez przedzierania się przez zatłoczoną promenadę. Ja rozumiem, taki obiekt, ale przejście na drugą stronę budynku było wyzwaniem w weekend. Dodatkowo sporo osób narzekało na windy - potrafiły jeździć między piętrami kilka dobrych minut, zamiast z -4 na -1, to z -4, na +2, 0 by zjechać na -1.

Na targach był tylko jeden punkt medyczny, na promenadzie, koło stoisk. Sale konferencyjne (+2, druga strona budynku) - nic. Poziom -1 - nic. Dobrze, że nic się nie stało.

Wystawcy

Zastanawiam się czasem po co niektórzy przyjechali na targi. Na stoisku słowackim, do którego podchodziłam dwukrotnie, w większych odstępach czasu, ani razu nikogo nie zastałam. Za innymi stoiskami siedziały osoby wyraźnie niezainteresowane kontaktem z potencjalnym klientem. Niektóre stoiska na długo przed zakończeniem targów już były opróżnione. Część wystawców zagranicznych przywiozła ze sobą książki tylko do "lizania przez szybę". Międzynarodowość nie była jakaś wielka - z prawie 30 krajów wystawienniczych większość była z Unii Europejskiej.

Stoiska z tanimi książkami przed wejściem na targi to niewątpliwie plus.

O najbardziej pozytywnym wrażeniu związanym z wystawcami już pisałam w sobotnio-niedzielnym poście.

Najbardziej to mi chyba szkoda tych autorów, którzy siedzieli przy stoiskach, czekali na czytelników, a w ścisku ledwo ich można było dostrzec. 

Program

Sporo się działo, to wielki plus. Bardzo żałuję, że nie posiadam umiejętności bilokacji. Albo chociaż teleportacji. Sporo ciekawych spotkań mnie ominęło. Większość spotkań w których uczestniczyłam była ciekawa i dobrze zorganizowana. Cieszę się, że sporo też się działo poza targami.

Program był dostosowany do różnych przedziałów wiekowych (od dzieci do dorosłych), o różnych zainteresowaniach (reportaż, książki akademickie, komiksy, etc.).

Część branżowych wydarzeń sporo by zyskała na otworzeniu się na czytelników. Zwłaszcza o czytelnictwie i rynku książki we Francji i w Polsce, które to były znowu gadkami o książce (i prawie autorskim) ponad głowami czytelników. Dlaczego wśród panelistów nie znaleźli się choćby blogerzy książkowi? Dlaczego głos czytelników i internautów nie jest w tej dyskusji ważny?

Nie rozumiem czemu np. Jak czytać z dziećmi książki bez słów? było oznaczone jako seminarium dla bibliotekarzy i nauczycieli. Co, rodzice z tego nic by nie wynieśli? Rodzice z dziećmi nie czytają?

Ogólne wrażenia

Jestem bibliofilem. Niezależnie od wszystkich niedociągnięć i tak się pojawię na kolejnych targach książki. Wizyta na majowych targach książki (i nie tylko majowych) to moja tradycja odkąd pamiętam. Nie wiem co musiałoby się stać, żebym zrezygnowała z nich będąc w Warszawie.

Jestem zadowolona z wizyty - dowiedziałam się czegoś nowego (także o rynkach zagranicznych, na spotkaniach), poznałam interesujących autorów (na spotkaniach), znalazłam nowe książki i komiksy, znalazłam nowe wydawnictwa, które mają interesującą mnie ofertę, kupiłam nowe książki. Powiedzmy, że mam to co chciałam. Podpisywanie książek przez autorów (i stanie w kolejkach) mnie nie interesowało, stąd i tak mało wzmianek o tym.


Przyszły rok

Spodziewam się, że przyszły rok będzie bardziej interesujący. Gościem honorowym targów będą Węgry, a 2016 będzie Rokiem Węgierskim w Polsce. Gościem specjalnym będzie Katalonia, a miastem partnerskim targów - Barcelona.


Co sądzisz o Warszawskich Targach Książki 2015?

4 komentarze:

  1. Masz rację - minusów trochę było: temperatura jak dla eskimosów, niedostępna płyta stadionu (w zeszłym roku dobry skrót), dużo niedziałających toalet. Ale mimo to jestem zadowolona z targów.

    OdpowiedzUsuń
  2. W pełni się z Tobą zgadzam. Sporo było potknięć, które jednak są w stanie wybaczyć zarówno wystawcy, jak i sami targowi goście. Mimo to na Warszawskich Targach Książki trzeba bywać. I pozostaje mieć nadzieję, że organizatorzy wezmą sobie do serca nasze uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy trzeba bywać, ja bywam. Z drugiej strony boję się, że "wybaczanie" może im pozwolić osiąść na laurach. Co prawda w przyszłym roku powierzchnia wystawiennicza ma być większa, na płycie boiska mają być imprezy towarzyszące i więcej spotkań w stylu "Kanapy Literackiej". Zobaczymy, rozliczymy za rok. ;)

      Usuń